Moja osoba. Eseje i przygody Łukasz Najder 7,0
ocenił(a) na 32 tyg. temu Nie dla wymagających czytelników.
Jeśli cenisz rzetelne dane, dobry styl pisania i rozkminianie w trakcie czytania to to nie jest pozycja, która Ci to zapewni. Moja duża cierpliwość wobec tej pozycji wyczerpała się w połowie książki - zdecydowanie dokończenie tej książki byłoby tylko stratą czasu. Lepiej sięgnąć po coś innego, godnego uwagi.
Cały jeden bardzo długi esej poświęcony utyskiwaniu na Kubę Wojewódzkiego. Żałosne. Dziennikarstwo na poziomie gazety Fakt.
W eseju o kryzysie psychicznym bardzo brakuje zauważenia, że kryzys to czas na bycie blisko siebie, zaopiekowanie się sobą, a nie zaś tylko walka z chorobą i próbowanie różnych sposobów, by jak najszybciej zwalczyć problem. Dużo tam o walce i unikaniu, a nic o zastanowieniu się co powoduje problem, czego chcę, czego mi brakuje, jak o siebie zadbać itp. Jasnym jest, że kryzys opisywany dział się w 2005 roku, a osoba urodzona w latach 70tych nie była otoczona tak powszechną akceptacją tematyki zdrowia psychicznego i kryzysu, jak to jest obecnie. Natomiast czy Autor pisał esej w 2005 roku, czy aktualnie?
Podobnie rzecz się ma w eseju o pracy zdalnej (przynajmniej tak jest zatytułowany),po czym Autor powołuje się na automatyzację pracy i badanie o przewidywaniach sprzed ponad 10 lat. Halo? Może warto byłoby dodać dane aktualne - ile pracy się zautomatyzowało, ile osób jest zwalnianych, ile osób pracuje na krótkich kontraktach. Połączenia pracy zdalnej z tymi wątkami nie ma żadnego, a jednak esej miał być o tej zdalnej.
Jedyny esej, co do którego nie mam zarzutów to ten o ucieczce od miasta i cywilizacji.
Pisarsko autor aspiruje bardzo wysoko i do literatury pięknej, natomiast to co tutaj dostajemy to pisarstwo kiepskie, nieautentyczne, na siłę utykane starymi, nieużywanymi słowami, chyba aby budzić wrażenie mądrości poprzez czytelnika, który tych słów nie słyszał nawet jeśli sprawnie operuje słownictwem, czyta, czy zdaje rozszerzoną maturę z polskiego, innymi słowy czytelnika, który język lubi.
Eseje sprowadzają się do upatrywania powodów w społeczeństwie. Autor to źródło przecenia, bazując na przykładach epizodycznych, doszukuje się "obwiniania" społeczeństwa. Co ciekawe już w pierwszym czy bodaj drugim eseju krytykuje wyciąganie wniosków z pojedynczych przypadków i budowanie na nich swoich artykułów w social mediach, a tymczasem sam robi dokładnie to samo w tych esejach.
To co dostajemy w "Mojej osobie" to po prostu Autora rozkminy, nic w takich rozkminach nie byłoby złego, gdyby autor nie pisał ich z emfazą, poczuciem wszechwiedzący oraz tego porównywania się do największych pisarzy. Niestety językowo do literatury pięknej styl pisania w Mojej osobie nie ma nawet startu. Styl ten jest nieprzyjemny i męczący, łatwo zgubić wątek i trzeba wracać kilka linijek wyżej aby przypomnieć sobie "ej, a o czym to miało być opisane tutaj?".
Dla mnie ta książka to studium przypadku autora. Czytając próbowałam go zrozumieć, próbowałam zrozumieć dlaczego uważa tak a nie inaczej, dlaczego nie myśli o tym i tamtym oraz dlaczego często szuka powodów w społeczeństwie. To doprowadza mnie do wniosku, że autor bardziej niż do pisarstwa, ma talent do bycia nauczycielem, w szczególności nauczycielem socjologii. W tym byłby świetny. A co do pisarstwa - na pewno nie wrócę do tego autora.
Ten zbiór zmniejszył moje zaufanie do wydawnictwa Czarne, które identyfikowałam z rzetelnym reporterstwem.
Szkoda czasu. Uważam, że jest to nierzetelne pisarstwo/dziennikarstwo.